poniedziałek, 24 sierpnia 2009

"Plis, maj frend, dzis is jor ki". - powiedział Pan Recepcjonista o krótkim jak jego krucze włosy imieniu Ali, na moją prośbę o jakiś przyjemny, cichy pokoik, i wręczył mi klucze.
Poszedłem więc do pokoiku - i znalazłem go w piwnicy. Tuż obok schowka na szczotki.
Oczywiście w te pędy wróciłem do Alego, i powiedziałem mu, żeby się nie wygłupiał. W końcu jestem "ultra ol inkluziw", więc coś mi się chyba należy?
"Sori maj frend, aj hew noł tudej, tumoroł aj giw ju dzi best rum in dzi hotel, bat tudej aj kant".
Kant... to słowo zabrzmiało jakoś znajomo...

sobota, 22 sierpnia 2009

Turcja z Itaką (tak się nazywa to coś, co wyjazd zorganizowało).
Wtopa pierwsza - rezydent zostawia grupę pod hotelem Daima Beach, a sam w najlepsze jedzie z pozostałymi uczestnikami wycieczki dalej. Zostajemy sami z przesympatycznym, ale jednak tureckim, recepcjonistą. :D
Ten, z chararakterystyczną dla tej nacji pogodą ducha, tryskającą z każdego centymetra kwadratowego śnieżnobiałych zębów, odzywa się w te słowa...
Poneważ jestem w wieku, w którym większość czynności wykonuje się w odcinkach, nie inaczej będzie z moją opowieścią o wakacjach.

piątek, 21 sierpnia 2009

Miałem dziś zacząć swoją opowieść, ale nie zacznę, ze względu na brak Weny. Prosiłem ją od samego rana - przybądź, o Muzo... Nie przyszła. Pewnie zaszyła się w jakimś zacisznym zakątku ze swoim blond Szefem, i molestują się nawzajem seksualnie...
A może gdzieś lata? W każdym razie, jeśli nawet, to mój zbolały łeb omija, więc dam sobie spokój.

czwartek, 20 sierpnia 2009

ooostro...

czasem będzie... albowiem blogowanie czas zacząć. :)))