Miałem dziś zacząć swoją opowieść, ale nie zacznę, ze względu na brak Weny. Prosiłem ją od samego rana - przybądź, o Muzo... Nie przyszła. Pewnie zaszyła się w jakimś zacisznym zakątku ze swoim blond Szefem, i molestują się nawzajem seksualnie...
A może gdzieś lata? W każdym razie, jeśli nawet, to mój zbolały łeb omija, więc dam sobie spokój.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ech... spotkać Wenę trudno. jedna taka nawet zlokalizowałam. W okolicach Białego Boru (chyba)
OdpowiedzUsuńTen bar przydrożny "Wena" się nazywał... Wlazłam. Niestety nie zastałam. Teraz wiem gdzie była. Czyny lubieżne z Blond Szefem uprawiała;)))
-B.
Z tym zaczynaniem to wiadomo jak jest... U faceta to jest nieważne, jak gadoł jeden premier... Waże jak kończy :)
OdpowiedzUsuńIstnieje możliwość takowa.
OdpowiedzUsuń