piątek, 21 sierpnia 2009

Miałem dziś zacząć swoją opowieść, ale nie zacznę, ze względu na brak Weny. Prosiłem ją od samego rana - przybądź, o Muzo... Nie przyszła. Pewnie zaszyła się w jakimś zacisznym zakątku ze swoim blond Szefem, i molestują się nawzajem seksualnie...
A może gdzieś lata? W każdym razie, jeśli nawet, to mój zbolały łeb omija, więc dam sobie spokój.

3 komentarze:

  1. Ech... spotkać Wenę trudno. jedna taka nawet zlokalizowałam. W okolicach Białego Boru (chyba)
    Ten bar przydrożny "Wena" się nazywał... Wlazłam. Niestety nie zastałam. Teraz wiem gdzie była. Czyny lubieżne z Blond Szefem uprawiała;)))
    -B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym zaczynaniem to wiadomo jak jest... U faceta to jest nieważne, jak gadoł jeden premier... Waże jak kończy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Istnieje możliwość takowa.

    OdpowiedzUsuń